WIADOMOŚCI

Ile czeka się w urzędzie na rozpatrzenie sprawy? Trudna rozmowa na temat wodociągów. Aktywna Radna dba o mieszkańców!

Pewien mieszkaniec Starowej Góry zainwestował wiele pieniędzy, aby zabezpieczyć przyszłość swoją i rodziny, i w tym celu zakupił grunty, na których postawił 3 domy, w tym jeden dla syna. Niestety od kilku lat bezskutecznie czeka na budowę wodociągów na inwestycji. Tłumaczenie Burmistrza: mamy dużo projektów, takie sprawy załatwia się w zaciszu, a nie na forum.

Kamila Kuźnicka murem za Mieszkańcami

Kamila Kuźnicka to jedna z bardziej aktywnych radnych, która czynnie i z determinacją angażuje się w sprawy mieszkańców gminy, a szczególnie Starowej Góry, która jest jej okręgiem. Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej zabrała głos, reprezentując Mieszkańca gminy, który osobiście nic już nie wskórał w Urzędzie Miejskim w Rzgowie we własnej sprawie. Radna poruszona jego sytuacją obiecała pomóc.

O co chodzi?

Sprawa dotyczy działek inwestycyjnych, które zakupił Mieszkaniec celem postawienia na nich domów. Zainwestował w nie rodzinne oszczędności i liczył na sprawną realizację projektu – w końcu nie jest agresywnym inwestorem, ale mieszkańcem gminy z dziada pradziada i to tu postanowił ulokować swoje pieniądze. Problemem okazało się podłączenie do wodociągów. Mieszkaniec zgromadził wszystkie niezbędne dokumenty, dopełnił formalności i zdecydował się na bardziej zaawansowany projekt podłączenia do wodociągów, który byłby korzystny dla gminy.

Niestety od kilku lat czeka na realizację zadania i – mimo próśb i oficjalnych pism – nie otrzymał odpowiedzi, kiedy ich wniosek zostanie rozpatrzony.

Burmistrz Mateusz Kamiński: projektów jest dużo, budżet niewystarczający

Radna Kuźnicka, doskonale przygotowana do rozmowy, poprosiła Burmistrza o przekazanie informacji, czy 180 tys. zł przewidziane w budżecie na podłączenie do wodociągów zostanie przeznaczone m.in. a realizację projektu czekającego od kilku lat Mieszkańca, który swoje prywatne pieniądze wydał na realizację projektu wodociągu (a posłuży on nie tylko jemu, ale i całej gminie), czy na wodociąg do działek innego dewelopera, który nie dość, że nie wydał ani grosza na projekt, to działki do tej pory są nie zabudowane.

Burmistrz Kamiński tłumaczył się, że podobnych projektów jest wiele, a budżet jak zawsze zbyt mały, aby zaspokoić potrzeby każdego zainteresowanego. Nieustannie przy tym nazywał Mieszkańca „przedsiębiorcą”, „właścicielem działalności gospodarczej” – czemu miało służyć takie podkreślenie formy działalności?

Radna Kuźnicka szybko skorygowała te określenia, doprecyzowując, że Mieszkaniec przedsiębiorcą jest od kwietnia zeszłego roku, a pierwsze dokumenty w tej sprawie składał jako osoba prywatna jeszcze w 2021 r.

Kamila Kuźnicka odniosła się też szczegółowo do wspomnianych licznych projektów, które nie pozwalają przeznaczyć pieniędzy w budżecie na dokończenie prac wodociągowych na działkach Mieszkańca. Większość z nich nie posiada kompletu dokumentów, które mogłyby umożliwić przyłączenie do wodociągów (brak zgody któregoś z właścicieli, działka prywatna, brak dziennika budowy, brak zgody właściciela gruntów na wejście na teren itp.). Burmistrz szybko dodał, że właśnie część z tych projektów zyskało uzupełnienie formalności.

Działki Mieszkańca od dawna posiadają kompletną dokumentację i nie ma żadnych obiektywnych przeszkód, aby zbudować wodociągi. Od 3 lat Mieszkaniec cierpliwie czeka w kolejce, z kompletem dokumentacji, nieustannie odbijając się od drzwi urzędu, nie uzyskując żadnej konkretnej informacji, która wyjaśniłaby jego położenie i termin realizacji prac. Tak mogą minąć kolejne 3 lata i kolejne 3 lata i nadal nic się nie zadzieje w tej sprawie.

Jeśli istnieją jakieś większe przesłanki uniemożliwiające budowę wodociągów na terenie działek Mieszkańca, to uczciwie ze strony urzędników byłoby przekazanie szczegółowych tłumaczeń, zamiast zbywania przez kolejne miesiące.

„Chcemy sami zrealizować tę inwestycję. Pozwólcie nam!”

Burmistrz Kamiński nie odniósł się już w żaden merytoryczny sposób do wypowiedzi zarówno radnej Kuźnickiej, jak i żony rzeczonego Mieszkańca Starowej Góry, która łamiącym się głosem, na mównicy niemal błagała Burmistrza nawet nie o zajęcie się tą sprawą, ale o pozwolenie im na samodzielną realizację inwestycji.

Nie mogła przy tym zrozumieć, czy data złożenia wniosku zupełnie się nie liczy? Jakim kluczem są wybierane inwestycje do realizacji? Radny Jarosław Świerczyński zasugerował, że wybór jest zależny od osobistych preferencji Burmistrza.

Mieszkaniec Starowej Góry wraz z żoną złożyli pismo do Wydziału Inwestycji z prośbą o zwrot dokumentacji i zgody na samodzielne zajęcie się sprawą podłączenia do wodociągów, co wiązałoby się z wyłożeniem środków, które później gmina oddałaby w określonej wysokości. Otrzymana na to pismo odpowiedź od kierowniczki wydziału zupełnie nie odnosiła się do prośby – Mieszkańcy w odpowiedzi przeczytali, że wodociągi będą podłączone w późniejszym terminie, gdy znajdą się na to fundusze w budżecie.

Trudno się więc dziwić, że małżeństwo zdecydowało się osobiście zająć tą sprawą i w desperacji wystąpić oficjalnie podczas sesji Rady Miejskiej. Wszak po to zostali wybrani radni – jako przedstawiciele mający dbać o sprawy mieszkańców. Siedzenie całą sesję w milczeniu może i jest wygodne, ale nie takie jest zadanie radnego. Tym bardziej należy docenić aktywność radnej Kamili Kuźnickiej, której żywo zależy na sprawach lokalnej społeczności.

Problemy rozwiązuje się w ciszy

Burmistrz Mateusz Kamiński nieustannie powtarzał, że radna Kamila Kuźnicka wywołała sensację, niepotrzebnie przedstawia sprawę jednego mieszkańca, a w ogóle to problemy rozwiązuje się w ciszy, w kuluarach, nie ma potrzeby mówić o tym na forum.

Odmienne zdanie na ten temat mogą mieć wspomniani Mieszkańcy Starowej Góry, którzy od kilku lat trwają w zawieszeniu, nie mogąc liczyć na zwrot zainwestowanych oszczędności i nie uzyskując żadnej merytorycznej odpowiedzi, żadnego terminu, żadnego pewnika, którego mogliby się trzymać. Czy można się dziwić, że poprosili o pomoc radną jako przedstawicielkę mieszkańców? Czy nie to im jedynie zostało, skoro ich prośby są ignorowane, a otrzymywane pisma są zupełnie nie na temat.

POLECAMY TAKŻE:

Czy sprawa sms-a „z pogróżkami” skończy się w sądzie?

for. pixabay.com/Arcaion

 



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *