Początek roku szkolnego to zawsze ten sam dylemat dla rodziców: siedzieć przy dziecku i nadzorować odrabianie lekcji, tylko tłumaczyć, sprawdzać pracę domową czy może zupełnie nie angażować się w temat lekcji?
Zarówno psychologowie, jak i nauczyciele apelują: najgorsze, co możemy zrobić dla naszego dziecka to odrabiać lekcje za nie. To ich zadanie. Czasami, widząc jak pociecha męczy się nad lekcjami, nie może zrozumieć tematu, jest zmęczona, odruchowo chcemy ją wyręczyć. Boimy się, żeby nie wypadła gorzej na tle innych uczniów, aby nie otrzymała niskiej oceny od nauczyciela i w rezultacie bierzemy odpowiedzialność na siebie.
Dlaczego nie wyręczać dziecka w lekcjach? Przyjmując taką postawę, wzmacniamy w dziecku motywację zewnętrzną. Pomagamy, w obawie przed tym, że dziecko rozgniewa nauczyciela i słabo wypadnie, a tym samym pokazujemy mu, że powinno się uczyć dla ocen i opinii nauczyciela oraz innych uczniów, a nie dla zdobywania wiedzy.
Dziecko szybko uczy się, że rodzic zawsze wyratuje z opresji, więc nie będzie czuło się w obowiązku uważać na lekcji – mama albo tata rozwiążą zadania za nie. Warto także pamiętać, że większość rodziców nie ma umiejętności dydaktycznych i nie wie, jak odpowiednio nauczać – tym samym dziecko może mieć więcej szkody niż pożytku z takiej pomocy. Szkodliwość wyręczania dotyczy zresztą każdej dziedziny – sprzątania, jedzenia, ubierania się. Warto od najmłodszych lat – gdy dziecko nabędzie te umiejętności – wspierać, a nie wyręczać.
A więc, jak rozwiązać sprawę lekcji bez szkody dla dziecka? Najlepsze, co możemy zrobić to wspierać dziecko w pozyskiwaniu umiejętności potrzebnych do odrabiania lekcji. Wielu rodziców bardzo ceni sobie wspólne czytanie z dzieckiem – buduje więź między rodzicem a dzieckiem, wykształca miłość do książek i pozytywnie wpływa na rozwój intelektualny. Warto także, aby rodzice byli w stałym kontakcie z wychowawcą dziecka, aby w razie poważniejszych problemów z nauką, móc zareagować.
Kek.