OPINIE

Zbigniew Gałkiewicz: Ja te akcje od Andrzeja zwyczajnie kupiłem i to na jego prośbę!

„Nowy Rzgów”: Czy ukradł Pan akcje firmy Polros swojemu bratu, Andrzejowi Gałkiewiczowi?

Zbigniew Gałkiewicz: – Ja te akcje od Andrzeja zwyczajnie kupiłem i to na jego prośbę! Mój brat Andrzej zwrócił się do mnie z ofertą sprzedaży akcji spółki Polros. Przyjąłem jego propozycję. Doszło do zawarcia umowy kupna-sprzedaży i są stosowne akty notarialne.

Dlaczego więc odnośnie tych akcji toczą się sprawy w sądzie?

– To mój brat założył sprawę i to kilka lat po dokonaniu transakcji. Nie rozumiem, dlaczego tak postąpił. Nie unieważnił umów kupna-sprzedaży, nie unieważnił aktów notarialnych, a mimo to założył sprawę w sądzie i to nie mnie, a spółce. Trudno mi pojąć, o co mu chodzi. Może mój brat lubi bywać w sądzie?

„Gazeta Rzgowska” i „Rzgowska Prawda” piszą jednak, że Pan zawłaszczył akcje brata.

– Bo opierają się tylko na tym, co mówi Andrzej Gałkiewicz. Ani Ryszard Poradowski z „Gazety Rzgowskiej”, ani Milena Chmielewska ze „Rzgowskiej Prawdy” nie kontaktowali się ze mną w tej sprawie. Co to za dziennikarze, którzy opierają się tylko na informacjach jednej strony sporu?

Z tego co się dowiedzieliśmy, to Pana brat sam ma problemy z prawem. Czy to prawda?

– To niestety prawda. Mówię to z przykrością, bo Andrzej to mój brat. Ale fakty są takie, że Andrzej ma na koncie kilka prawomocnych wyroków skazujących i kolejnych kilka spraw jest w toku.

Pan też założył bratu sprawę o te akcje?

– Tak. Ja też pozwałem Andrzeja za to, że chce mi odebrać akcje, które mi sprzedał. No bo jak to? Sam się zgłosił, że chce mi sprzedać akcje. Doszło do zawarcia umów kupna-sprzedaży i aktów notarialnych. Andrzej przez kilka lat nie wnosił żadnych roszczeń w tej sprawie. A teraz nagle wygaduje bzdury, że niby te akcje są ukradzione i zakłada sprawy w sądzie. To Andrzej próbuje mi bezprawnie odebrać akcje, które od niego kupiłem! Dlatego go pozwałem.

Jest jeszcze jedna kwestia. Sąd nakazał spółce Polros wydać akcje Andrzejowi Gałkiewiczowi.

– Sam jestem ciekaw, o co chodzi w tym rozstrzygnięciu. Kilka lat temu, w 2011 roku, spółka wydała te akcje mnie, bo zgodnie z prawem kupiłem je od brata. Niedawno sąd nakazał spółce wydać te same akcje Andrzejowi. Widać, jak działają u nas sądy. Jest to dla mnie zdumiewające. Uważam, że ta sytuacja wynika z tego, że ja nie byłem stroną w sprawie. Bo, jak mówiłem, Andrzej pozwał spółkę, a nie mnie. Nie zostałem nawet przesłuchany w tej sprawie jako świadek. Mam nadzieję, że to się wkrótce wyjaśni.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *