Radny Marek Bartoszewski zaproponował, by dzieci z Gospodarza chodziły do szkoły w Guzewie, a nie w Rzgowie. Pomysł zaskoczył radnych i mieszkańców.
Swojego oburzenia nie kryła Anna Tumińska-Kubasa (LPwTR), wybrana do rady właśnie z Gospodarza. Zdziwiło ją, że radny z innej części gminy chce dyktować rodzicom, gdzie mają chodzić do szkoły ich dzieci. Tumińska-Kubasa argumentowała, że Gospodarz jest dobrze skomunikowany ze Rzgowem, a z Guzewem dużo słabiej. Jak więc dzieci dojadą do szkoły, którą wyznacza im radny Bartoszewski?
Zapytaliśmy mieszkańców Gospodarza, co sądzą o propozycji „rejonizacji” według radnego:
– Radny Bartoszewski chce decydować o wszystkim, nawet o tym, do której szkoły mam posłać dzieci. Panowie, komuna już się skończyła, o tym co dla nich dobre zdecyduję ja, a nie „władza ludowa”! – oburza się Anna, mama dwójki uczniów.
– Mieszkam w Gospodarzu, a mój syn chodzi do szkoły w Guzewie i jest zadowolony. Uważam, że to dobra szkoła. Wolałbym, żeby decyzja co do tego, do jakiej szkoły pójdzie moja córka, pozostała w moich rękach. Pan Bartoszewski uważa, że wie wszystko lepiej, a jeszcze niedawno chciał zamknąć skrzyżowanie i odciąć nas od Rzgowa… – irytuje się Krzysztof, któremu wtóruje sąsiad: – Wolałbym, żeby ten radny zajął się budową w gminie chodników, bo do tego jest wybrany. A w edukację niech się nie wtrąca.
– Ja i mąż ciężko pracujemy, a córkę do szkoły wozi autobusem moja mama. Jak każą mojemu dziecku chodzić do szkoły w Guzewie, to przecież tam nie ma autobusu. Czy będzie musiało z babcią chodzić kilka kilometrów? – dodaje inna mama.
Mieszkańcy Gospodarza z dużą rezerwą podchodzą do pomysłu Marka Bartoszewskiego. Może powinni częściej przychodzić na sesje Rady Miejskiej i korygować wypowiedzi tych radnych, którzy uważają, że wiedzą lepiej co dla nich dobre.
– Akurat ten radny przez wiele lat kierował gminnym samorządem i pchał pieniądze w szkoły na wsi. Dzisiaj okazuje się, że nie ma tam dzieci. Trzeba wiec na siłę przenosić je z innych miejscowości, żeby po salach lekcyjnych nie hulał wiatr. To niepoważne, jak się wydaje publiczne pieniądze! – kwitują.